Marszowi
Niepodległości sprzeciwia się miejscowe lewactwo, które w
haniebny sposób, za zgodą stołecznych władz, wzywa na pomoc
lewactwo niemieckie. Jest to symboliczne żądanie agresji
niemieckiej przeciwko Polsce, jest to akt zdrady ze strony
ślepych, zaślepionych pogardą wobec Ojczyzny ze strony
duchowo chromych. Są więc ślepi, którzy nie chcą widzieć i są
chromi, którzy nie chcą chodzić. Jest w tym interes, bo za pomocą
kalectwa można zarobić.
Sercem, duchem i modlitwą dołączam się do Marszu
Niepodległości, który przejdzie ulicami stolicy w dniu Święta
Niepodległości 11 listopada. Przyjąłem z wdzięcznością
zaproszenie do udziału w komitecie honorowym marszu, chociaż
w tym dniu mam udać się do innego miasta. Miłość do Ojczyzny jest
spełnieniem IV przykazania Dekalogu. W imię miłości do
Polski niezliczone rzesze Polaków modląc się, pracując,
cierpiąc i umierając potwierdziły swój udział we wspólnocie
narodu, zdążającego przez Ziemię do Wiecznej Ojczyzny –
Nieba.
Nasz ochrzczony naród oddany Chrystusowi – Synowi Bożemu i
Maryi Matce Bożej Królowej Polski zachował swoją wiarę,
kulturę i tożsamość chociaż wielokrotnie był prześladowany i
skazywany na śmierć. Wyniszczanie duchowe i materialne
Polski trwa i przybiera postać zewnętrznej agresji, wewnętrznej
zdrady i zbiorowej apatii. Polacy w swojej walce o prawdę i
wolność poddawani są kolejnej dziejowej próbie. Kosztem
ogromnych ofiar Polska odzyskała 93 lata temu utraconą w XVIII
wieku niepodległość. Później stała się znakiem sprzeciwu wobec
obu socjalistycznych, pogańskich potęg – wschodniej i
zachodniej. A teraz, gdy nowa postać socjalistycznego
pogaństwa odbiera Polsce niepodległość, każdy dowód
patriotyzmu służy sprawie życia i ocaleniu naszego narodu.
Marszowi Niepodległości sprzeciwia się miejscowe lewactwo,
które w haniebny sposób, za zgodą stołecznych władz, wzywa na
pomoc lewactwo niemieckie. Jest to symboliczne żądanie
agresji niemieckiej przeciwko Polsce, jest to akt zdrady ze
strony ślepych, zaślepionych pogardą wobec Ojczyzny ze strony
duchowo chromych.
Są więc ślepi, którzy nie chcą widzieć i są chromi, którzy nie
chcą chodzić. Jest w tym interes, bo za pomocą kalectwa można
zarobić. Pisze o tym średniowieczny autor „Złotej Legendy” –
Jakub de Vorogine. 11 listopada w kalendarzu liturgicznym
wspominamy
św. Marcina, 64 lata po śmierci świętego zarządzono
przeniesienie jego ciała w mieście Tours, gdzie był biskupem.
„Było w czasie, jak opowiadają dwóch towarzyszy: jeden był
ślepy a drugi chromy. Ślepy niósł chromego a ten wskazywał mu
drogę. I tak żebrząc razem uzbierali sobie dużo pieniędzy.
Pewnego razu usłyszeli, że przy ciele św. Marcina wielu
chorych odzyskało zdrowie. A gdy podczas translacji niesiono
święte relikwie w uroczystej procesji naokoło kościoła,
przestraszyli się, czy ciało nie będzie niesione koło domu, w
którym mieszkali i czy przypadkiem nie wyzdrowieją. Nie chcieli
bowiem odzyskać zdrowia, aby nie utracić podstawy do żebrania.
Uciekli więc z tej ulicy i przenieśli się na inną, sądzili
bowiem, że tamtędy ciało nie będzie niesione. Niespodziewanie
spotkali procesję, niosącą święte relikwie. A ponieważ Bóg
wiele daje, choć człowiek Go o to nie prosi, więc też i oni wbrew
swej woli, natychmiast odzyskali zdrowie i bardzo się z tego
powodu smucili”. („Legenda Aurea”).
Dzisiejsi dewianci wiedzą, jak zarobić na swoim kalectwie,
dlatego zdrowia nie chcą. Podstawą obrony przed miejscową i
obcą dewiacją jest być zdrowym, widzieć i chodzić, iść w Marszu
Niepodległości i widzieć jego cel. Nasz marsz jest podobny do
pradawnej procesji z relikwiami św. Marcina. Idą zdrowi,
którzy pragną zdrowia dla chorych, którzy chcą wyzdrowienia
naszej chorej Polski. A wyzdrowienie Polski może przyczynić
się do wyzdrowienia sąsiadów.
Nie nazywajmy choroby zdrowiem a zdrowia chorobą. Przeżyjmy
radość wyzdrowienia, chociażby narodowa terapia łączyna się
z bólem i kosztem. Jak wielka była cena, którą Polacy
zapłacili za odzyskane zdrowie 93 lata temu. Czy gotowi
jesteśmy za zdrowie płacić, a najpierw wyrzec się niegodziwych
zysków? Wrogowie zdrowia mają w chorobie interes. W latach
PRL-u jeden z redaktorów „Życia Warszawy” zapowiedział w
prognozie pogody „wiatry z kierowników wschodnich” za co
stracił pracę. Dzisiejsza pogoda przynosi nam „wiatry z
kierowników zachodnich”. Otwarcie w tych dniach Północnego
Gazociągu, łączącego po dnie Bałtyku Niemcy z Rosją, oznacza
gazowe zakleszczenie Polski. Którędy iść, aby wyjść z
zagrożenia chorobą, zatruciem i smrodem? To pytanie kierują
do was wszystkich polscy patrioci wierni Bogu, Honorowi i
Ojczyźnie. Oprócz trujących wiatrów i naprzeciw nim ogarnia nas
czysty powiew nadziei. A „nadzieja zawieźć nie może, bo Miłość
Boża rozlana jest w sercach naszych” (św. Paweł).
|