Niemal przywykliśmy już do bolesnych i budzących trwogę wiadomości, mówiących
o upadłości lub likwidacji naszych polskich stoczni, hut, cukrowni, fabryk i
innych zakładów produkcyjnych. Ponura rzeczywistość spowszedniała nam do tego
stopnia, że dzisiaj niewiele osób przejmuje się faktem, iż bezpowrotnie tracimy
dobro narodowe, na które ciężko pracowały przez całe wieki pokolenia naszych
praojców. Sytuacja taka powoduje oczywiście wzrost bezrobocia i pogłębia nędzę
społeczeństwa. Niewykluczone, że w przyszłości los utraconych lub sprzedanych za
marne grosze, a nieraz za judaszowe srebrniki zakładów pracy, podzieli ziemia
ojczysta, stanowiąca największe doczesne bogactwo naszego Narodu. Zagrożone są
również najdroższe wartości duchowe oraz religijne, które przez wieki formowały
i kształtowały chrześcijańską tożsamość Polski. W tym czasie targowania się i
kupczenia wspólnym dobrem polskiego społeczeństwa nie można zapomnieć o skarbach
stanowiących fundament i bogactwo Narodu oraz decydujących o polskiej racji
stanu.
Ojczyzna wspólnym dobrem Narodu
Jest sprawą oczywistą, że za dobro wspólne naszego Narodu wszyscy ponosimy
odpowiedzialność przed Bogiem, historią i przyszłymi pokoleniami. Ojczyzna to
nasz wspólny dom i dlatego jej bogactwo nie może stać się celem pożądania
poszczególnych partii czy elit politycznych. Jeżeli dorobek materialny Narodu
zostanie rozgrabiony oraz roztrwoniony w wyniku korupcji i prywaty, wynikającej
z partyjnych układów lub partykularnych interesów, które często dla kamuflażu
nazywa się prywatyzacją, to wówczas utracimy wszystko, bo z biedakiem i
nędzarzem Europy tak naprawdę nikt się nie będzie liczył. W trudnych sytuacjach
stwierdzamy, że historia jest nauczycielką życia.
Dlatego w tym szczególnym czasie należy przywołać prorocze słowa wybitnego
polskiego kaznodziei księdza Piotra Skargi, który przed wiekami, widząc
niebezpieczeństwo grożące Ojczyźnie, błagał i upominał Polaków, aby nie
niszczyli dobra wspólnego Narodu przez sprzedajność, prywatę, a także przez
sprzeniewierzanie się podstawowym wartościom moralnym: "Najmilszy okręt
ojczyzny naszej wszystkich nas niesie, wszystko w nim mamy, co mamy. Gdy się z
okrętem źle dzieje, gdy dziur jego nie zatykamy, gdy wody z niego nie wylewamy,
gdy się o zatrzymanie jego nie staramy, gdy dla bezpieczności jego wszystkim, co
w domu jest, nie pogardzamy: zatonie, i z nim my sami poginiemy (...). Gdy okręt
tonie, a wiatry go przewracają, głupi tłomoczki i skrzynki swoje opatruje i na
nich leży, a do obrony okrętu nie idzie (...). Bo gdy okręt obrony nie ma, i on
ze wszystkim, co zebrał, utonąć musi".
Zatem Ojczyzna nasza, najdroższa Matka domaga się ofiary i miłości. Już
starożytni prawdę tę znali i rozumieli. Świadczą o tym słowa filozofa i
myśliciela rzymskiego Cycerona, który twierdził, że "drodzy są rodzice, dzieci,
krewni, domownicy, ale miłość do wszystkich zawarła w sobie ojczyzna".
Polska zawsze Bogu wierna
Jest rzeczą powszechnie znaną, że państwo polskie było silne wtedy, kiedy
posiadało mocne duchowe i materialne podstawy swojego istnienia. Zaliczyć do
nich należy przestrzeganie niezmiennych, uniwersalnych wartości moralnych
wynikających z wyznawanej religii katolickiej, a także troskę o majątek narodowy
stanowiący owoc pracy wielu pokoleń naszych rodaków. Wzrastanie i rozwijanie
Narodu Polskiego od ponad tysiąca lat w tradycji oraz kulturze chrześcijańskiej
sprawiło, iż wartości ewangeliczne głęboko zakorzeniły się w duchowym skarbcu
naszego społeczeństwa i są jego wielkim bogactwem. Dzięki nim zaistniała
nierozerwalna więź między sprawami narodowymi i religijnymi. Ta równoległość
rozwoju Narodu i Kościoła szczególnie się pogłębiła w czasie ostatniej wojny i
ugruntowała po jej zakończeniu, pozwalając Narodowi katolickiemu stawić
skutecznie czoła planowanej przez komunistów ateizacji społeczeństwa. Wspólne
cierpienie i borykanie się duchowieństwa oraz osób świeckich z trudnymi
warunkami życia zbliżało ludzi do siebie, a także sprawiało, że zawsze
dostrzegali oni w Kościele przyjaciela i sojusznika. Znaczenie tego
współdziałania potrafili zauważyć i docenić nawet najwięksi przeciwnicy Kościoła
i Narodu Polskiego. Należał do nich niewątpliwie hitlerowski gubernator Krakowa
H. Frank, który twierdził, iż Kościół dzieląc tragiczne losy Narodu stanowił dla
Polaków silne oparcie moralne w różnorakich cierpieniach okresu ostatniej wojny.
W swoich przemyśleniach Frank doszedł do wniosku, że "Kościół jest dla umysłów
ludzkich centralnym punktem zbornym, który promieniuje stale w milczeniu i
spełnia przez to funkcje jakoby wiecznego światła. Gdy wszystkie światła dla
Polski zgasły, to wtedy zawsze jeszcze była Święta z Częstochowy i Kościół".
W ciągu minionych wieków, regułą stała się zasada, która objawiała się w tym, że
kiedy Narodowi było dobrze, to wówczas religia cieszyła się wolnością: i
odwrotnie - kiedy religia była uciskana oraz prześladowana, to tak samo i Naród
nie posiadał elementarnej wolności. Nie trudno zatem odgadnąć i przewidzieć,
jakie cele chcą osiągnąć ludzie, starający się obecnie poprzez ataki na religię
oraz Kościół katolicki osłabić za wszelką cenę ducha religijnego naszego Narodu.
Działania te mają podważyć zaufanie wiernych do duchowieństwa i ostatecznie
zmierzają do niszczenia wiary ojców. Zwalczające religię katolicką siły,
posiadając olbrzymie zaplecze finansowe, dzięki poparciu różnych środowisk
antypolskich i antykatolickich, próbują przerwać chrześcijańską świadomość
Narodu, a następnie zniszczyć jego tożsamość, aby Naród przestał być tym, czym
był przez ponad tysiąc lat. Przed zagrożeniem tym ostrzegał już przed laty,
walczący skutecznie z bezbożnym systemem totalitarnym ks. arcybiskup Ignacy
Tokarczuk, który mówił, że wrogowie Narodu Polskiego chcą odebrać mu największy
skarb, jakim jest wiara w Boga. Dlatego, zdaniem arcybiskupa, budowanie
przyszłości Polski, uwolnionej z totalitarnego zniewolenia, powinno opierać się
na Dekalogu, bo wtedy nasz Naród będzie mógł przetrwać najtrudniejsze
doświadczenia i oprze się wewnętrznym, a także zewnętrznym zagrożeniom:
"Historia nasza jest przesiąknięta Bogiem i czcią do Boga. Ateiści chcieliby
tego Boga z historii narodu wyrwać. A wyrwanie Boga z naszej historii to
równocześnie przekreślenie jego historii. Naród wtedy przestałby być tym czym
był i straciłby swoją tożsamość. I dlatego naród czuje to instynktownie i tak
bardzo broni swojej wiary, która przenika tę historię do głębi".
Nie da się zatem ukryć, iż nieprzyjacielem Narodu Polskiego jest ten, kto stara
się za wszelką cenę niszczyć autorytet moralny Kościoła oraz chce osłabić wiarę
Narodu poprzez celowe ośmieszanie duchowieństwa, religii katolickiej, a także
przez eliminowanie z życia publicznego Polaków uniwersalnych wartości moralnych
wynikających z Dekalogu.
Ziemia ojczysta bogactwem Narodu
Od pewnego czasu w niektórych liczących się kołach politycznych sprawujących
władzę w kraju obserwujemy niemal lekceważący stosunek do głębokiego
przywiązania Polaków do ziemi ojczystej. A przecież zawsze stanowiła ona
niezmiernie cenny skarb doczesny dla całego Narodu Polskiego, gdyż dawała chleb
społeczeństwu i na niej powstawały fabryki, stocznie oraz inne zakłady
produkcyjne, dające pracę, która jest źródłem utrzymania. Dla polskiego chłopa
Ojczyzna to była właśnie ukochana ziemia rodzinna, od wieków pielęgnowana rękami
praojców: użyźniana potem, krwią i prochami przodków - jedyna żywicielka naszego
Narodu. To była rodzinna zagroda - ojciec, matka, dzieci; to wioska z chatami
krytymi strzechą, nad którymi czuwał Chrystus obecny w parafialnym kościele; to
głos dzwonu wołającego: "Na Anioł Pański biją dzwony, niech będzie Chrystus
pochwalony".
Znaczenie tego przywiązania do ziemi ojczystej podkreślił Ojciec Święty Jan
Paweł II, przemawiając do rolników w Krośnie: "Pragnę oddać hołd miłości rolnika
do ziemi, bo ta miłość zawsze stanowiła mocny filar, na którym opierała się
narodowa tożsamość. W chwilach wielkich zagrożeń, w momentach najbardziej
dramatycznych w dziejach narodu ta miłość i przywiązanie do ziemi okazywały się
niezmiernie ważne w zmaganiu o przetrwanie. (...) Pozostańcie wierni tradycjom
waszych praojców".
Dzisiaj niestety ten skarb chce się wydrzeć Narodowi poprzez stwarzanie warunków
gospodarczych, w których uprawa ziemi nie daje perspektyw utrzymania i godnego
życia. A przecież każdy naród, który chce istnieć, rozwijać się i budować swoją
przyszłość musi mieć liczną społeczność rolniczą. Ona bowiem przywiązuje go do
ziemi i zakorzenia w niej. Nie zrobią tego urzędnicy państwowi, którzy, ze
względu na rodzaj wykonywanej pracy, nie czują więzi z ziemią i dlatego często
jest im obojętne, w jakiej części kraju będą pracować. Natomiast rolnicy mocno
przywiązani do ziemi wiążą Naród z ziemią ojczystą, gdyż mają głęboką
świadomość, iż uprawiana przez nich rola jest od wieków żywicielką naszego
Narodu, a oni sami są kontynuatorami dzieła tworzonego z ogromnym poświęceniem
przez wiele chłopskich pokoleń.
Wiedzą dobrze o tej prawdzie politycy żydowscy i starają się ją z żelazną
konsekwencją wprowadzać w życie w swoim kraju. Naród izraelski, nie mający
tradycji rolniczych, obecnie wkłada wiele trudu i pieniędzy, aby jak najbardziej
powiększyć liczbę osadników rodzimych zajmujących się rolnictwem. Przecież o
wiele łatwiej byłoby Izraelowi sprowadzić potrzebną żywność, niż ponosić
olbrzymie koszty niezbędne dla rolniczego zagospodarowania własnych terenów. A
jednak starania te są kontynuowane po to, by lepiej zakorzenić cały naród. W tym
procesie niezastąpioną rolę odgrywa właśnie społeczność rolnicza, gdyż bez niej
naród jest tylko lotnym piaskiem, który może zdmuchnąć nawałnica dziejowa. Znany
duszpasterz ludzi wsi ks. arcybiskup Tokarczuk uważa, że "jest jakiś bardzo
bliski, nierozerwalny związek każdego narodu z ziemią. Naród zapuszcza w ziemię
swoje korzenie, czerpie z niej siły, wszystko z niej czerpie. Jest ona ciągle
źródłem jakiegoś odradzania się moralnego. (...) Dlatego też ziemia dobrze
uprawiana, dobrze utrzymana, jest siłą narodu".
Czy Polska musi być unijną papugą?
Przedstawione zagrożenia, odnoszące się do naszych najdroższych skarbów
narodowych, są bardzo poważne, gdyż dotyczą podstaw duchowych i materialnych,
warunkujących istnienie oraz właściwe funkcjonowanie Narodu. Przecież wiara
ojców, chrześcijańska kultura i tradycja, majątek narodowy, a także ziemia
ojczysta to najcenniejsze skarby Narodu.
Zdziwienie budzi fakt, że w mass mediach tak niewiele mówi się dzisiaj o
patriotyzmie, o umiłowaniu Boga i Ojczyzny; że tak anemicznie zachęca się do
szacunku wobec tego, co polskie, a tak często bezkrytycznie zachwala się to, co
obce. Niektórzy politycy, dziennikarze i redaktorzy stali się wręcz etatowymi
klakierami i mistrzami propagandy prounijnej. Zaczyna to niekiedy przypominać
czasy, kiedy za wszelką cenę próbowano przekonać Polaków do wielkiej miłości
wobec "potężnego, bogatego i silnego Brata ze Wschodu".
Pewne sposoby życia i myślenia dobre dla jednych, niekoniecznie muszą nas
zadowalać i nam odpowiadać. Przecież nie musimy być papugą innych narodów.
Wieszcz narodowy Adam Mickiewicz bolał nad tym, że w niechlubnej przeszłości
Ojczyzny pewna grupa ludzi, zachwycając się obcymi wzorcami, próbowała narzucić
je Polakom, nie licząc się zbytnio z ich rodzimą religią, kulturą i tradycją.
Niech fragment z I rozdziału "Pana Tadeusza" będzie okazją do refleksji i
ostudzi nieco zapędy osób, które gotowe są oddać wszystko za miskę unijnej
soczewicy, zapominając niejednokrotnie o ratowaniu skarbów własnego Narodu:
Ach, ja pamiętam czasy, kiedy do Ojczyzny/ Pierwszy raz zawitała moda
francuszczyzny!/ Gdy raptem paniczyki młode z cudzych krajów/ Wtargnęli do nas
hordą gorszą od Nogajów,/ Prześladując w Ojczyźnie Boga, przodków wiarę,/ Prawa
i obyczaje, nawet suknie stare./ Żałośnie było widzieć wyżółkłych młokosów,/
Gadających przez nosy, a często bez nosów,/ Opatrzonych w broszurki i w różne
gazety,/ Głoszących nowe wiary, prawa, toalety./ Miała nad umysłami wielką moc
ta tłuszcza;/ Bo Pan Bóg, kiedy karę na naród przepuszcza,/ Odbiera naprzód
rozum od obywateli./ I tak mędrsi fircykom oprzeć się nie śmieli.
Ks. Witold Jedynak, Nasz Dziennik, 2002-08-14
http://aniol-ave.blogspot.com/