|
arcybiskup ormiański Józea Teodorowicz (1864–1938) |
Jeden jest Pan i władca narodów
to jest Chrystus. Wszyscy inni są sługami
Jego i narzędziami.
Ksiądz Arcybiskup Józef Teodorowicz
Tradycja Kościoła poprzez rozwój nabożeństw do Najświętszego Serca Pana
Jezusa i do Jego Miłosierdzia prowadzi nas do kultu Chrystusa Króla.
Wkrótce minie równo sto pięć lat od ogłoszenia przez Papieża Leona XIII
encykliki Annum Sacrum o poświęceniu się ludzi Najświętszemu Sercu Pana
Jezusa. Encyklika Annum Sacrum, tak jak i Encyklika Quas Primas Papieża
Piusa XI, jest wołaniem Namiestników Chrystusa, że nasz Zbawiciel jest
jedyną Drogą, która prowadzi każdego człowieka, całe wspólnoty, narody,
państwa, świat cały - do Prawdy i Życia.
Nadszedł czas, i to "czas ostatni", aby ludzkość pokornie oddała się w
panowanie swemu jedynemu, najlepszemu, prawowitemu Władcy.
Żyjemy w takich czasach, w których najpewniejsze Prawdy są negowane, a w
ludzkie umysły wlewane jest przekonanie, że rzeczywistości nie da się
poznać. Że można, co najwyżej, "uzgodnić stanowiska", "osiągnąć w
jakiejś sprawie rozsądny kompromis". Katolicy zaś czują się coraz gorzej
wobec wciąż i wciąż powtarzanych zarzutów, że głosząc Prawdy
nienaruszalne i wieczne, są nietolerancyjni i naruszają ludzką wolność.
Wywołany fałszywymi oskarżeniami zamęt wykorzystuje się jako narzędzie
walki z Kościołem, z samym Bogiem.
Dwudziesty wiek "postępu" przyniósł dwie wojny światowe, zarazę
komunizmu, hitleryzm, liberalizm z dogmatem wolności do zła, "rewolucję
seksualną", aborcję i eutanazję jako normę postępowania, demokratyczną
tyranię "oświeconej" mniejszości mającej monopol na media, cynizm w
polityce.... Przyniósł zamieszanie i w samym Kościele, w którym "wilki w
owczej skórze", głoszą swoje heretyckie teorie, wypaczają prawowitą
doktrynę - rzekomo w imię powrotu do źródeł i wierności pierwszym wiekom
chrześcijaństwa, przeciwstawiając się prawdziwemu ekumenizmowi coraz
jawniej dążą poprzez pseudoekumenizm do rozmycia prawdy o jedyności,
świętości i powszechności Kościoła. Próby zaś mówienia o kryzysie, bodaj
najgroźniejszym w historii, określa się jako chorobliwą potrzebę
wyszukiwania zagrożeń. Siły zła starają się ośmieszyć swoich
demaskatorów, wołając: "Jesteście nietolerancyjnymi oszołomami".
Nie może być wątpliwości, że wiek XX, jak zapowiedział to Ojciec Święty
Leon XIII, stał się wiekiem szczególnej aktywności szatana.
Człowiek, skażony grzechem pierworodnym, sam z siebie nigdy nie miał
wystarczającego potencjału by naprawić własne zło i to, które otaczało
go w świecie. Cóż dopiero powiedzieć o dzisiejszej ludzkości, która
odrzuciwszy Chrystusa - jedyne wybawienie od zła i jedyną drogę do
naprawy świata - podąża, jakby na przekór doświadczeniom historii, do
neopogańskiego samounicestwienia.
Musimy błagać o ratunek samego Boga by nie porwano nas w odmęty
neopogaństwa; wiemy z historii, że dopiero wielkim kosztem krwi
męczeńskiej, poprzez wieki modlitwy i pracy, możliwe było wyrwanie się
Europy z pogaństwa i narodów z sytuacji bez przyszłości.
Dlatego tak ważne jest aby Polska - stawiając tamę powracającej
cywilizacji śmierci - wreszcie zdobyła się na Akt Intronizacji, poprzez
który wyraźnie opowie się po stronie tego Chrystusa, który nie jest
jakimś mglistym i prywatnym poruszeniem egzystencjalnym, dodatkowym,
dobrym i "fajnym" emocjonalnym przeżyciem, doznaniem w laboratorium
religijnym czy psychologicznym kojącym życiowe zranienia, lecz jest
absolutnie fundamentalnym celem i treścią życia, które owocuje we
wnętrzu i na zewnątrz odkupionego człowieka, w rodzinie, narodzie,
państwie, budową ładu miłości opartej na prawie Boga, tworzeniem
porządku życia zbiorowego, który ma konkretny kształt gmachu cywilizacji
chrześcijańskiej.
Dawniej formułowano te zasadę wprost :
Celem ostatecznym człowieka jest miłować Pana Boga i służyć Mu w tym życiu, a zaś w drugim życiu - radować się z Nim na wieki.
A zatem Bóg nas powołał na tę ziemię, nie na to, abyśmy przyszli do
majątku, do zaszczytów i do używania różnych uciech i rozkoszy
ziemskich, ale na to, abyśmy przykazania Jego pełnili i tym sposobem
osiągnęli szczęśliwość wiekuistą w niebie.
Człowiek został powołany na ten świat, aby krocząc ku osiągnięciu celu
ostatecznego wszędzie i zawsze słuchał i przestrzegał prawa Bożego,
najzwięźlej ujętego w Boskich przykazaniach.