Nic dziwnego, że ONZ stała się wieżą Babel
W 1945 roku przedstawiciele 52 krajów, którzy zebrali się, żeby utworzyć Organizację Narodów Zjednoczonych, zgodzili się, że: „imię Boga musi być usunięte z postanowień i kontekstu Karty Narodów Zjednoczonych.” Nie powinniśmy się więc dziwić, że w 2002 r. jesteśmy w przededniu ateistycznego rządu światowego, który będzie żądał od nas wyrzeczenia się naszej chrześcijańskiej wiary, akceptacji promowanych występków i pogardy dla chrześcijańskich wartości. Prezentujemy poniżej homilię ojca Pelletiera, dominikanina, wygłoszoną w 1961 r. w święto Chrystusa Króla.
Ojciec Pelletier, O.P.
Chrystus jest naszym największym Królem, przed i nieskończenie ponad każdym innym, z niezaprzeczalną, najwyższą i niezniszczalną władzą. Nikt nie może pozbawić Go Jego suwerenności. Odziedziczył ją po Swoim Ojcu Niebieskim, a ponadto zdobył ją przez Swoje Odkupienie. Żadna władza nie może usunąć Go z Jego tronu: On sam jest Władzą, Wszechmogący, który ma władzę życia i śmierci istot żyjących: władzę rozkazywania, władzę rządzenia, władzę ustanawiania prawa, władzę sądzenia, władzę nagradzania i kara
Cały materialny i duchowy kosmos został stworzony przez Niego i dla Niego. Wszystkie stworzenia żyją przez Niego i dla Niego. Jeden moment Jego nieuwagi, gdyby to było możliwe, wystarczyłby, żeby zmieść za jednym zamachem i w jednym momencie cały wszechświat, włączając miliardy wszystkich gwiazd i planet. Jest to coś, czego nie da się zrobić przy pomocy najbardziej fantastycznej superbomby wymyślonej przez największego ludzkiego geniusza.
„Któż jak Bóg?”, wykrzyknął Święty Michał Archanioł
podczas swojej bitwy przeciwko zbuntowanym aniołom. „Kto może porównywać
się z Chrystusem Królem?”, muszą wykrzyknąć dziś katolicy całego świata w
odpowiedzi na wyzwania bezbożników. On jest Drogą, Prawdą i Życiem!
Oto dlaczego Chrystus musi królować w nas, nad nami i poprzez
każdego z nas: to jest Jego prawo...
Tylko ustanowienie królestwa Chrystusa w różnych sektorach
społeczeństwa może gwarantować jego zbawienie z materialnego i duchowego punktu
widzenia jak również na polu doczesnym i nadprzyrodzonym. Wydarzenia, które
mają dziś miejsce w całym świecie, pokazują nam, że niemożliwe jest zbawienie
jednostek, rodzin, narodów, krajów, kontynentów, rządów i poddanych bez
osobistej interwencji Chrystusa Króla i bez wzięcia pod uwagę wymagań
moralnych, które Jego panowanie zakłada. W przeciwnym razie najbliższa
przyszłość przyniesie nam z pewnością całkowite i ostateczne fiasko...
Najbardziej spostrzegawczym umysłom wydaje się obecnie, że żyjemy
teraz w czasach apokaliptycznych, które oznaczają koniec świata: ci najbardziej
klarownie myślący geniusze, odnoszą wrażenie, że Najwyższy Mistrz, z którym
coraz mniej się liczymy, pozostawił, by tak rzec, ludzkość na łasce bezbożnych
komunistów w odwecie za zdradę Jego ludzi, tak jak w przeszłości Bóg pozostawił
Żydów, Swój lud wybrany, który stał się niewierny, na łasce ich wrogów, jako
sposób na ich poprawę.
Świat w grzechu
śmiertelnym
W 1945 r. prezydent amerykański, w celu zastąpienia dawnej Ligi
Narodów, podjął inicjatywę utworzenia nowego międzynarodowego stowarzyszenia,
którego celem byłoby ustanowienie i utrzymywanie pokoju na świecie.
Pięćdziesiąt dwa kraje, [w tym Polska – red.], postanowiły wziąć udział w
tej inicjatywie i wysłały swoich delegatów do San Francisco, żeby założyć tam
Organizację Narodów Zjednoczonych (ONZ).
Lecz z inicjatywy bezbożnej Rosji (rządzonej wtedy przez
komunistów), która już oszukała aliantów w Jałcie i Poczdamie; z inicjatywy
bezbożnej Rosji, która była na tyle tyrańska i cyniczna, że wypędziła Boga z
serc i umysłów jej narodów, rodzin i domów, która już wówczas rządziła przy
pomocy gróźb, terroru i prześladowań, która opróżniała tabernakula, zdejmowała
krzyże, burzyła dzwonnice, zamykała kościoły, zabraniała jakichkolwiek praktyk
religijnych, zamykała w więzieniach lub zamęczała sługi Boże; z inicjatywy
bezbożnej Rosji, która już wówczas z wściekłą furią niszczyła wszystko, co
mogło przypominać istnienie Boga, inne kraje reprezentowane w San Francisco
przez swoich delegatów, zgodziły się, że imię Boga musi być usunięte z postanowień
i kontekstu Karty Narodów Zjednoczonych. Zauważcie: ONZ miała zamiar umocnić
pokój między narodami na całym świecie.
Co więcej bezbożna Rosja otrzymała przywilej weta, co pozwala jej
trzymać w swoim potrzasku i rękach inne kraje sygnatariuszy, jak udowodniły to
późniejsze wydarzenia.
Co do innych krajów, był to nie tylko niewiarygodnie dziwaczny błąd
w ocenie, niewymowne szaleństwo, ale także monstrualne przestępstwo całkowitego
i oficjalnego odstępstwa od wiary, ponieważ znaczyło to definitywne odrzucenie
Boga. Nikt wtedy nie protestował za wyjątkiem głowy kościoła katolickiego, zdającego
sobie sprawę z ogromu zbłądzenia, zaślepienia i jednocześnie najbardziej
ohydnej hańby – zbrodni obrazy Bożego Majestatu.
Ponieważ obywatele kraju stoją po stronie swojej głowy państwa,
gdyż to oni wynieśli go do władzy i uczynili swoim reprezentantem, więc
bezwzględnym następstwem tego jest to, że stali się oni zdecydowanie winni i
odpowiedzialni za przestępstwo swojego lidera, jeżeli publicznie się go nie zaparli.
Ilość krajów w ONZ wzrosła z 52 do około 100 [191 w roku 2002],
ale nie było jeszcze żadnego publicznego zaparcia się zbrodni odstępstwa od
wiary, popełnionej przez założycieli ONZ. Rezultat, który jest znanym faktem i
niezaprzeczalną rzeczywistością to to, że
cały świat jest teraz w stanie grzechu ciężkiego, w stanie zerwania
z Bogiem, ponieważ się Go zaparł.
Konsekwencje
Czy więc powinno nas dziwić, że Bóg się odsunął i pozostawił rządy
swoim własnym osądom i w ich błędach? Czy powinno nas dziwić, że ONZ stała się
super wieżą Babel ze swoją olbrzymią gmatwaniną języków i coraz bardziej
groteskową komedią? Czy powinniśmy się dziwić, że ONZ osiągnęła tylko nikłe
rezultaty od czasu jej założenia, rezultaty, które są krótkotrwałe i przy
okazji złudne, mimo niezliczonej ilości dyplomatów, polityków, ekonomistów i socjologów,
wybranych ze względu na wysokie kwalifikacje i pomimo wielkich sum poświęconych
na utrzymanie pokoju? …
Czego powinniśmy się dziś obawiać najbardziej,
to nie tyle bomby atomowej, którą grożą nam obecni bezbożni liderzy, ile
sprawiedliwości Najwyższego Króla, którego karzące ramię nie oszczędzi żadnego
z Jego zdradzieckich uczniów, którzy zapierają się Go w praktyce, w swoim
prywatnym i publicznym życiu i którzy przez swoje ukryte lub doskonale znane
odstępstwo od wiary stoją po stronie zwycięstwa tego, który chciał się porównać
z Bogiem i który uczynił się liderem bezbożnych.
Książę tego świata, według słów użytych przez
Jezusa i pod jego prawdziwym imieniem – Lucyfer, który nie porzucił
jeszcze swojego „ambitnego” planu przywłaszczenia sobie władzy
Chrystusa Króla, ma do swojej dyspozycji legiony czartów dla swych
przedsięwzięć. I w tej falandze czartów lidera bezbożników, najbardziej niebezpieczni
i szkodliwi są, według mnie, nie ci, którzy publicznie obnoszą się ze swoją
bezbożnością. Czy nie są to ci letni, obojętni, niepraktykujący, katolicy tylko
z nazwy, zdradzieccy, fałszywi, udający katolicy z podwójnym sumieniem i
podwójnym życiem, bezwstydnie eksploatujący masy ludzkie, wykonujący bardziej
pracę szatana i podkopujący coraz bardziej królowanie Chrystusa? To On
powiedział: „Nikt nie może służyć dwóm panom.” Nikt nie może
okazywać postawy neutralnej.
Konkludując więc, jeżeli kiedyś jakaś superbomba zmiecie ludzkość z
powierzchni ziemi za przyzwoleniem Boga, czy nie będzie to przede wszystkim
miękkość, tchórzostwo, zdrada fałszywych uczniów Chrystusa Króla, które to
sprowokują?
W czym jest nadzieja?
Ale na szczęście nie wszystko jest już nieodwracalnie stracone.
Jest jeszcze nadzieja na pokój i zbawienie dla ludzi i narodów, które wyznają
wiarę w Chrystusa, ponieważ jest to wciąż rozwiązanie.
Ciężkie choroby wymagają radykalnych środków. Jedynym sposobem
uleczenia tej groźnej sytuacji obecnego świata jest dla tak zwanych narodów
chrześcijańskich ich połączenie się w uroczystym akcie proklamacji światowego
królestwa Chrystusa i zaciągnięcie się pod Jego sztandar w obronie Jego praw i
nauki.
Musimy bezwzględnie postawić Chrystusa przeciwko bezbożnikom, przez
praktykowanie Jego ewangelicznego przesłania, szczególnie sprawiedliwości i chrześcijańskiego miłosierdzia.
Gdy wszyscy chrześcijanie, a szczególnie katolicy, połączą się ze swoim
Najwyższym Panem, ustanowią potężną i bezpieczną siłę, która skruszy domniemaną
potęgę kolosa o glinianych nogach, jakim jest Organizacja Narodów Zjednoczonych
i jej agencje. (Obecnie również Unia
Europejska.)
Ojciec Pelletier, O.P.
Źródło:
Dwumiesięcznik MICHAEL Journal Edycja Polska Nr 19, październik-listopad-grudzień
2002 : 1101 Principale St., Rougemont QC, J0L 1M0, Kanada.